Z polskim górnictwem nie jest za dobrze. Jest ono w katastrofalnym stanie. Składa się na to wiele czynników. Eksplorowanie i dostęp do nowych cennych złóż jest ograniczone. Natomiast modernizacja kopalń nie jest dostateczna. Światowy kryzys włącznie z pandemią pogłębia ten proces, a obserwując w jaką stronę to zmierza, nie napawa to optymizmem na przyszłość. Na złą kondycję polskich kopalń ma wpływ również wprowadzanie odnawialnych źródeł energii, a co za tym idzie odchodzenie od źródeł wysokoemisyjnych. Poprzez 10% spadek zużycia węgla kamiennego pod względem energetyki i ubytek ok. 900 mln pieców – zadymiarzy, które zużywały 10 mln ton węgla proces modernizacyjny polskiej energetyki ewoluuje.
Jednak przeciętny Polak i tak będzie dopłacał do kopalń. Dlaczego? Porozumienie, które zawarto pomiędzy Komisją Europejską a Polską zakłada pomoc z publicznych pieniędzy na utrzymywanie mało opłacalnych kopalń. Ale… do tego dochodzi jeszcze to, że jest to niezgodne z prawem UE. Wynika z tego, iż rząd chce zrzucić winę na unię.
Dodatkowo Ministerstwo Aktywów Państwowych podało, że strata polskiego górnictwa w 2020 roku wyniosła ponad 4 mld zł, o 1,5 mld zł więcej niż rok wcześniej.
Z wyliczeń MAP wynika również, że w 2020 r. koszt produkcji jednej tony węgla wynosił 360 zł i był o prawie 14 zł wyższy niż rok wcześniej.
Natomiast sprzedaży jednej tony węgla wyniosła ok. 367 zł (w 2019 było to ok. 353 zł). Zatem sprzedaż każdej tony węgla w 2020 roku generowała stratę w wysokości ponad 54 zł.
Węgiel węglem, ale należy wiedzieć, że podczas jego wydobycia uwalnia się do atmosfery także metan. Roczne wydobycie węgla uwalnia do atmosfery ok. 900 mln m3 metanu, którego potencjał cieplarniany odpowiada emisji 200 mld m3 CO2 .
Dzieje się tak dlatego, iż mimo zmniejszenia wydobycia węgla na przestrzeni 20 lat, ilość wydzielającego się metanu wzrasta ze względu na głębokość eksploatacji karbonu. Gdyby jednak wykorzystać metan przemysłowo byłaby szansa na zasilenie upadającego budżetu górniczego, ale… z drugiej strony mamy coraz bardziej realny unijny system handlu, który objąłby metan. Spowodowałoby to wzrost kosztów wydobycia węgla nawet o 300 mln zł rocznie. Niestety to jeszcze bardziej obciążyłoby i tak już chwiejne nasze górnictwo.
Co na to polski rząd? Nie dość, że polityka unii w odniesieniu do węgla, czy to kamiennego, czy to brunatnego funduje bardzo wysokie ceny, to z drugiej strony rządzący nie trzymają ręki na polskim górnictwie jeśli chodzi o odbieranie polskiego zakontraktowanego węgla przez państwowe spółki energetyczne. Co za tym idzie do Polski dociera importowany węgiel, gdzie mógłby to być nasz rodzimy.
Mało tego, fatalna sytuacja polskiego górnictwa wynika również z niskich nakładów inwestycyjnych. W 2020 roku wyniosły one niecałe 2,9 mld zł, o 2 mld zł mniej niż w poprzednim roku.
Reasumując, katastrofalna sytuacja polskiego górnictwa do której każdy z nas dopłaca byłaby diametralnie inna gdyby rządzący pochylili się nad możliwościami, jakie ma nasz polski węgiel. Dodatkowo gaz ziemny, który importujemy był pozyskiwany z polskich złóż stalibyśmy się samowystarczalni oraz spełnilibyśmy warunki dyktowane przez UE.