Co do polskich śmieci prawda jest bardzo gorzka, ponieważ problem dotyczący odpadów komunalnych od dawien dawna „kuleje”. Zakłada się, że jeszcze tego problemu w naszym kraju nie ma, a tym bardziej zniknie jak staniemy się bogatsi na tle innych członków UE.
Ale Unia nie śpi i znów w „śmieciowym” maratonie wystrzeliła przed nami do przodu. W maju 2018 r. państwa członkowskie przyjęły szereg regulacji w sprawie gospodarowania odpadami. Celem jest zmiana gospodarki działającej w obiegu zamkniętym, czyli odzyskiwanie jak największej ilości i marnować jak najmniejszej, a idealnym by było nie robić tego wcale. Recykling odpadów komunalnych ma wzrosnąć do 55% i ma to się stać do 2025 roku. Następnych pięć lat powinno dać wzrost do poziomu 60%, by w 2035 r. osiągnąć 65%. Oznacza to, iż sukcesywnie ma zmniejszać się odsetek odpadów zmieszanych, czyli nie nadających się do recyklingu, który to do 2035 r. w krajach UE ma nie przekraczać 10%.
A jak to jest w Polsce?
Nasze duże miasta dorównują już poziomowi życia innym europejskim, natomiast ilość produkowanych odpadów w polskich aglomeracjach okrutnie przewyższyła te, poza granicami naszego państwa. I tak np. rocznie w Berlinie jeden mieszkaniec wytwarza około 392 kg odpadów. Natomiast warszawianie produkują ich aż o 60 kg więcej. Ale to nie wszystko. Polska gospodarka długo tkwiła w przeświadczeniu, że śmieci należy się pozbywać, a nie je odzyskiwać.
Według danych GUSu pozostała część Polski wytworzyła w całym 2019 roku średnio 330 kg odpadów komunalnych z czego, jedynie 1/4 trafia do recyklingu.
Egzystowanie prawidłowo funkcjonującego składowiska odpadów komunalnych kosztuje. To racjonalne zagospodarowanie śmieci, a także budowa instalacji zatrzymujących odcieki do wód gruntowych i gleby, nie powodujących przy tym emisji szkodliwych substancji. Ale… jak się okazuje są firmy, które za bezcen obiecują to uczynić. Co do takich „delikwentów” lepiej mieć rękę na pulsie, bo zazwyczaj ich polityka nie jest uczciwą, tym bardziej nie posiadają oni instalacji, dzięki którym odpady mogą być bezpiecznie składowane. Przez co wzajemnie trujemy się jeszcze bardziej. Takie działania powodują również kolejne koszty, które uderzają w zwykłych śmiertelników.
Po wprowadzeniu Nowego Ładu do Gmin trafi znacznie mniej pieniędzy również na cele związane z gospodarką odpadami.
Przypuszczalnie będziemy jeszcze na przestrzeni kilku, może kilkunastu lat pod obstrzałem podwyżek związanych z odpadami komunalnymi. Gminy nie robią z tym problemem nic, ale przyznają że sytuacja jest fatalna. Na mówieniu o tym z ich strony się kończy, a podwyżki jak były, tak są i będą… nie wiadomo jeszcze jak długo.
Nikłym, ale napawającym nadzieją jest fakt, iż znikoma liczba gmin tworzy narzędzia, które realnie zmieniają na lepsze sposób odbioru śmieci. Jednak mogłoby się to odnosić nie tylko do tej niewielkiej ilości samorządów, ponieważ są ku temu sprzyjające warunki, ale do całego naszego kraju. Dzięki zwiększaniu recyklingu odpadów, poprzez odpowiednie instalacje czy nawet wcielenie w życie praktycznych mechanizmów odbioru odpadów wielkogabarytowych żyłoby się nam zdrowiej i bardziej ekologicznie. Warto też wspomnieć o tym, iż odpady zmieszane stanowią w naszym kraju aż 70% wszystkich produkowanych przez nas śmieci, na dodatek są one najdroższe spośród wszystkich rodzajów odpadów. Mało tego – nie dość, że są one bardzo drogie to ich gospodarowanie również jest najdroższe i… to się nie zmieni. Zatem wszystko w naszych rękach.
Zobacz również: Gospodarka popiołowa