Idzie nowe. Z jednej strony Izraelczycy i Chińczycy wraz z ich Flash-Battery, z drugiej inna chińska firma ze swoim litowo-żelazowo-fosforanowym ogniwem.
Ale idźmy po kolei. Izraelski „Store Dot” wraz z chińską firmą „Eve Energy” zamiast zwiększać gęstość baterii opracował ją od nowa, wraz z nowymi „składnikami”. Są to związki organiczne, które wraz z nanotechnologią mają zdolność kumulowania energii w tym innowacyjnym typie baterii (to półprzewodnikowe cząsteczki germanu oraz silikon budujący elektrody). Ta nowa Flash-Battery pozwoli na naładowanie smartfona już w pół minuty, a auta elektrycznego w 5 minut. Co jednak najważniejsze izraelsko-chińskie ogniwa bedą przyjazne dla środowiska pod względem procesu produkcyjnego i recyklingu, ponadto odporniejsze na temperaturę i bardziej stabilne.
Smaczku temu wszystkiemu dodaje to, iż inwestorami izraelskiego „Store Dot” jest rosyjski miliarder Roman Abramovich, firma Samsung oraz naftowy potentat BP. W zarządzie „Store Dot” znajduje się jeszcze Daimler ze swoim działem aut ciężarowych.
Co na to inna chińska firma?
Chińskie produkty otaczają nas ze wszech stron. BYD chce zadziałać tak z motoryzacją. Choć ma on zamiar podbić rynek europejski swoimi hybrydami, to jeszcze sporo im do tego brakuje. Jednak już swoim SUV-em BYD Tang wkraczają na rynek norweski. Wychodzą też naprzeciw klientów mniej zasobnych w fundusze.
BYD zapowiedziała stosowanie wyłącznie akumulatorów litowo-żelazowo-fosforanowych i baterii Blade. Dlatego, iż są tańsze w produkcji a do tego bezpieczniejsze.
Wiadomym jest, że firma BYD od lat pracuje i udoskonala akumulatory litowo-żelazowo-fosforanowe. Umieszcza je tym samym w swoich autach i autobusach.
W 2020 roku Chińczycy ogłosili, iż ich ogniwo będzie miało energię bliską 0,2 kWh/kg, gdzie ten „magiczny osiąg” był zarezerwowany głównie dla baterii Li-ion z katodami NCM/NCA.
Podsumowując, popyt na auta z napędem elektrycznym, a co za tym idzie będącym znacząco ekologicznymi w odniesieniu do samochodów spalinowych rośnie rok rocznie. Według „Money.pl” pojazdy elektryczne, to zaledwie 10% wszystkich aut rejestrowanych w UE, a ich szybszy wzrost widoczny jest w niektórych europejskich krajach m. in. Norwegii. Te samochody przyszłości oraz obok eksploatacji ich utrzymanie posiada również wady. Według antagonistów energia do ładowania takich aut, w większości pozyskiwana jest z nieekologicznych źródeł energii, takich jak: węgiel, gaz czy ropa. Kolejnym negatywem jest to, iż jak na lekarstwo mamy miejsca do ładowania tego typu pojazdów. I kolejnym to wydajność akumulatora, a co za tym idzie czas ładowania – względny elektryk wyposażony w baterię 60kWh, staje się w pełni wydajny dopiero po ośmiu godzinach. Izraelsko – chiński projekt wychodzi naprzeciw temu ostatniemu negatywowi i chce znacznie skrócić ten czas do zaledwie 5 minut. Czy to się uda? Wszystko wskazuje na to, że realizacja tego postanowienia jest na wyciągniecie ręki.
Zobacz również: Rekordowe inwestycje w Europie w samochody elektryczne i akumulatory.