W minionych dziesięcioleciach niezwykle intensywnie wzrosła produkcja i tym samym zastosowanie tworzyw sztucznych – plastików, czyli syntetycznych polimerów organicznych, wytwarzanych z cząstek pochodzących z ropy naftowej i gazu. Dzięki swoim właściwościom oraz względnie niskim kosztom produkcji mają one bardzo szerokie zastosowanie w przeróżnych aspektach życia człowieka, a ich produkcja rośnie, powoli zastępując i wypierając dawniej stosowane tradycyjne produkty. Plastik jednak ma również swoją ciemną stronę. Powoli zaczyna on zalewać świat. Szczególną uwagę zwrócono na problem małych cząstek plastiku, zwanych mikroplastikami, stanowiących niemałe zagrożenie dla ekosystemów wodnych.
Mikroplastiki występują w różnych kształtach oraz kolorach, w wielu rodzajach tworzyw, z których najpopularniejsze zastosowanie ma sześć klas:
• polipropylen (PP),
• polietylen (PE),
• polichlorek winylu (PVC),
• polistyren (PS),
• poliuretan (PUR),
• politereftalan etylenu (PET).
Według publikacji, która ukazała się w 2015 w czasopiśmie Science Magazine co roku do wód morskich trafia 8 mln ton plastiku. Co więcej, oceniono, że w 2050 roku objętość tworzyw sztucznych w oceanach będzie większa niż objętość ryb. Największą dryfującą wyspą śmieci składającą się przede wszystkim z tworzyw sztucznych jest odkryta pod koniec lat XX wieku Wielka Pacyficzna Plama Śmieci. Jej masa wynosi około 3,5 mln ton i bez przerwy rośnie. Wielkość Plamy nie jest łatwa do określenia, gdyż nie ma ona stałych granic. Specjaliści są zdania twierdząc, że jej powierzchnia jest większa od powierzchni Teksasu, inni natomiast twierdzą, że jej powierzchnia może być większa nawet od Indii.
Źródła mikroplastiku, którego rozmiar waha się od 5mm do 10 nanometrów, są różne. Może to być na przykład transport granulek surowych tworzyw sztucznych przeznaczonych do dalszej obróbki. W 2012 tajfun rozrzucił miliony takich granulek z dostaw zmierzających do Hong Kongu. Niemniej jednak, mikrogranulki plastikowe dostające się do oceanów pochodzą przede wszystkim z gospodarstw domowych. Mikroplastik może pochodzić przykładowo z maleńkich plastikowych kuleczek stosowanych w kosmetykach takich jak kremy do twarzy, mleczka do ciała, czy kosmetyki do makijażu. W różnych produktach może ich być od 1% do nawet 90%. Cząstki te w trakcie używania kosmetyku są spłukiwane i trafiają do systemu kanalizacyjnego. Mikrogranulki podobnie jak mikrowłókna, tzn. nitki powyciągane podczas prania z syntetycznych ubrań, są za małe, aby zatrzymały je oczyszczalnie ścieków, przez co trafiają one do mórz i oceanów. Jednak największym źródłem mikroplastiku w wodach są jednorazowe opakowania, które stanowią aż 1/3 plastikowych śmieci. Wiele z nich nie ulega biodegradacji, lecz mniej znanej fotodegradacji, kiedy to pod wpływem promieniowania UV plastikowe torby oraz butelki rozpadają się na maleńkie części. Oszacowano, że 80% cząstek mikroplastików obecnych w wodach morskich ma pochodzenie lądowe, natomiast jedynie 20% z nich uwalniana jest ze statków. Naukowcy udowodnili, że nawet 95% zaśmiecającego oceany plastiku pochodzi z 10 wielkich rzek. Osiem z tych rzek (Jangcy, Indus, Rzeka Żółta (Huang He), Hai He, Ganges, Rzeka Perłowa, Amur i Mekong) znajduje się w Azji, dwie pozostałe, Nil i Niger, w Afryce.
Około 1/2 drobinek plastiku unosi się na powierzchni wody oraz w pobliżu jej lustra, w toni wodnej. Tymczasem druga połowa z nich ulega sedymentacji, stając się częścią osadu dennego. Zarówno drobinki unoszące się w toni wodnej, jak i te wchodzące w skład osadu dennego mogą zostać wchłonięte przez organizmy żywe. Zdaniem ekspertów, to właśnie z powodu istnienia mikroplastiku ginie tak wiele zwierząt morskich i ptaków. Mikroplastiki mylone z pokarmem przedostają się do organizmów zamieszkujących morza i oceany stworzeń i niekorzystnie wpływają na procesy fizjologiczne. Przykładowo wykazano, że plastik jest obecny w 1/3 ryb sprzedawanych w Anglii. Znaleziono go m.in. w łupaczach, dorszach, makrelach oraz skorupiakach. Podczas gdy znaczna większość plastiku znajduje się w jelitach ryb, przez co nie trafia na talerz smakosza rybnych przysmaków, to niektóre badania alarmują, że mikroplastik, zwłaszcza ten mierzony w nanometrach, może przedostawać się do mięsa. Ponadto liczne źródła podają, iż mikroplastiki wykazują zdolność do kumulowania na swojej powierzchni toksycznych substancji znajdujących się w otaczającej wodzie. W wodzie mikroplastikowi towarzyszą także wypłukane z niego toksyczne chemikalia, takie jak: PCB, pestycydy czy środki zmniejszające palność, używane przy produkcji tworzyw sztucznych. Jest to istotna informacja zważywszy na fakt, że z roku na rok konsumpcja ryb rośnie. O ile w 1960 roku było to niecałe 10 kilogramów, w 2012 roku spożyliśmy już 19,2 kilogramy ryb. Jednocześnie produkcja żywności z mórz i oceanów co roku rośnie o 3,2%, czyli dwukrotnie szybciej niż liczba ludności. W rezultacie w ciągu ostatnich 40 lat liczebność populacji ryb, poławianych przez ludzi, oraz morskich kręgowców zmniejszyła się o połowę.
Mikroplastik, czyli co niosą za sobą morza i oceany
